Z dziejów broni strzeleckiej podziemia niepodległościowego na Białostocczyźnie w latach 1939-1956 (część III)

Przechowywanie i konserwacja broni

Wspomniany problem dotyczył szczególnie broni zebranej z pobojowisk z roku 1939 i 1941, gdy struktury podziemia nie były jeszcze prężne, bądź nie było ich wcale. Broń zgromadzona w latach 1944-1945 przechowywana była krótko, co w zasadzie nie wpłynęło znacząco na jej stan. Należy przypomnieć, iż nawet zaniechanie banalnej z pozoru czynności, jaką jest staranne czyszczenie przewodu lufy, prowadziło do stopniowego jej uszkodzenia a nawet zniszczenia (dotyczy to zwłaszcza broni nieużytkowanej, która była przechowywana przez dłuższy czas). Szczególnie wrażliwa na niewłaściwe magazynowanie była amunicja, która w takich wypadkach bądź nie gwarantowała odpalenia, bądź też traciła swe właściwości balistyczne.

Żołnierze podziemia posiadający broń palną przechowywali ją oraz konserwowali we własnym zakresie. O ile w jednostkowych przypadkach było to z reguły wystarczające, to w przypadku broni przechowywanej w większej liczbie, było już bardziej problematyczne. Pomimo istniejących wytycznych oraz faktu, iż znaczna część konspiratorów miała za sobą służbę wojskową w szeregach WP przed 1939 r. profesjonalna konserwacja magazynowanej broni nie była wówczas zjawiskiem powszechnym. Jak się wydaje zasadniczym powodem tychże problemów, całkowicie niezrozumiałym z dzisiejszej perspektywy, był brak odpowiednich środków konserwujących. Mściły się ponadto niewłaściwe formy konserwacji, gdyż jako izolację powszechnie stosowano np. szmaty, zamiast właściwszego papieru. Z kolei amunicję powszechnie składowano luzem - zapasy naboi w hermetycznych opakowaniach (tzw. konserwach) były wówczas wyjątkiem. Amunicję przechowywano niekiedy nawet w butelkach, co wbrew pozorom tylko przyspieszało proces jej degradacji.

Praktycznie wszystka broń polska była wrażliwa na niewłaściwe przechowywanie. Dotyczy to zarówno rkm Browning wz. 28, którego kolba stanowiła jednocześnie obudowę mechanizmu powrotnego, jak również kb i kbk Mauser wszystkich wzorów oraz pistoletów VIS wz. 35, posiadających kruche wyciągi (zniszczenie wymienionych elementów czyniło broń praktycznie niesprawną). W przypadku broni sowieckiej zastosowane w niej rozwiązania konstrukcyjne sprawiały, że w zasadzie była ona mniej wrażliwa na niewłaściwe składowanie (nie dotyczy to jednak karabinów samopowtarzalnych SWT). Natomiast przechowywanie broni niemieckiej nie stanowiło właściwie poważniejszego problemu, gdyż trafiła ona do rąk żołnierzy podziemia stosunkowo późno a co za tym idzie nie była długo magazynowana.

O fatalnym stanie broni palnej znajdującej się posiadaniu podziemia niepodległościowego mogą świadczyć dokumenty UB dotyczące broni przejętej w okresie amnestii z wiosny 1947 r. Według bezpieki zdatnych do użytku było wprawdzie 100 procent pistoletów sygnałowych i 75 procent rusznic ppanc., jednak już tylko 50 procent rkm, jedynie 30 procent ckm i pm a także zaledwie 20 procent kb i kbk oraz pistoletów i rewolwerów. Należy przy tym jednak pamiętać, że żołnierze podziemia nie oddali wówczas wszystkiej posiadanej przez siebie broni, jak również pozbywano się przede wszystkim broni niezdatnej do użytku.

Naprawa i modernizacja broni

Uszkodzenia oraz niewłaściwe przechowywanie pozyskanej broni pociągały za sobą konieczność jej naprawy. Najprostsze czynności naprawcze polegały wówczas na mechanicznym przywracaniu pierwotnej formy oraz wymianie uszkodzonych części, bądź też uzupełnieniu brakujących. Najczęściej wykorzystywano przy tym elementy pochodzące z egzemplarzy bardziej uszkodzonych lub mniej kompletnych, gdyż zapasy części do broni palnej były spotykane sporadycznie. Bardziej zaawansowane czynności naprawcze polegały z kolei na samodzielnym wytwarzaniu mniej skomplikowanych części broni (z reguły były to rozmaite sprężyny oraz pazury wyciągu). Dorabiano ponadto łoża, całkowicie od podstaw lub poprzez adaptację dostępnych.

Proste czynności we wspomnianym zakresie wykonywane były przez posiadaczy broni, natomiast czynnościami bardziej skomplikowanymi z reguły zajmowali się kowale posiadający doświadczenie manualne oraz zaplecze techniczne w postaci warsztatu i narzędzi, bądź też byli podoficerowie zawodowi WP sprzed 1939 r. mający w przeszłości styczność z elementarnymi czynnościami rusznikarskimi.

Żołnierze podziemia niepodległościowego niekiedy we własnym zakresie dokonywali modernizacji posiadanej broni palnej poprzez ingerencję w jej mechanizmy lub elementy konstrukcyjne. Jako przykłady wspomnianych działań należy wymienić: przerabianie sowieckich karabinów samopowtarzalnych SWT na automatyczne oraz dostosowywanie rewolwerów Nagant do amunicji pistoletowej 7,62mmx25 Tokariewa.

Początkowo, podczas okupacji niemieckiej, oddziały partyzanckie były stosunkowo nieliczne oraz cierpiały na brak dostatecznej ilości broni automatycznej. Wspomniane fakty sprawiły, że podjęte zostały próby zwiększenia siły ognia dostępnej broni poprzez zwiększenie jej szybkostrzelności. Ze względów konstrukcyjnych nadawały się do tego wyłącznie sowieckie karabiny samopowtarzalne SWT 38 i SWT 40. Modernizacja polegała na ingerencji w zespół uderzeniowo-spustowy poprzez redukcję przerywacza, przez co karabin strzelał wyłącznie ogniem ciągłym. Była to dość często spotykana praktyka, jednak według osób zainteresowanych korzyści z niej płynące nie były w ostatecznym rozrachunku jednoznaczne. Wprawdzie uzyskiwano przez to siłę ognia, jednak równocześnie tracono jego precyzję, gdyż silny nabój w połączeniu ze stosunkowo niewielką masą broni dawał znaczny odrzut, co w przypadku prowadzeniu ognia ciągłego poważnie utrudniało utrzymanie broni w wycelowanym punkcie (ponadto w praktyce prowadziło to do szybszego zużycia jej mechanizmów). Trudno oszacować liczbę zmodernizowanych w ten sposób karabinów samopowtarzalnych, gdyż dostępne dokumenty nie zawsze odnotowują wspomniany fakt, przy czym są one trudno rozpoznawalne w przypadku równoczesnej obecności karabinów automatycznych AWT 40.

Kolejna stosowana wówczas modernizacja broni związana była ze wspomnianymi już problemami z amunicją rewolwerową 7,62mmx38R Nagant. Drugim (obok opisanej uprzednio samodzielnej elaboracji naboi) stosowanym wtedy rozwiązaniem było zastąpienie typowej amunicji ekwiwalentem w postaci powszechnie dostępnych naboi pistoletowych 7,62mmx25 Tokariew. W tym przypadku rozwiercano komory bębna nabojowego rewolweru, przez co dostosowywano je do wymiarów naboju Tokariewa. Był to wprawdzie zabieg wymagający dużej precyzji przy rozwierceniu bębna, jednak przynosił doraźne efekty. O powszechności wspomnianego zjawiska świadczy fakt, iż według dokumentów UB z 98 rewolwerów Nagant wz. 95 odzyskanych podczas amnestii z wiosny 1947 r., aż 47 (czyli prawie 48 procent), stanowiły egzemplarze z rozwierconymi bębnami.

Nie są znane natomiast przypadki wykorzystywania przez polskie podziemie niepodległościowe na Białostocczyźnie broni zmodernizowanej poprzez skrócenie lufy oraz łoża, tzw. obrzynków, bądź urzynów. Według zgodnej opinii zainteresowanych była to broń niepełnowartościowa, nie nadająca się do walki ze względu na ograniczone osiągi balistyczne. Egzemplarze prezentowane przed 2010 r. na ekspozycji stałej Muzeum Wojska w Białymstoku w dziale “Walki partyzanckie” były bronią proweniencji przestępczej, na co wskazuje organ przekazujący w postaci KW MO w Białymstoku oraz czas jej przekazania.

Broń podziemia po 1956 r.

Rok 1956 oraz przemiany ustrojowe jakie wówczas nastąpiły nie zakończyły jednak problemu broni strzeleckiej polskiego podziemia niepodległościowego. W terenie pozostała ukryta nieustalona nigdy ilość broni, co stanowiło stałe wyzwanie dla organów MO i SB. W końcu lat 60. struktury SB realizowały nawet ogólnopolską akcję o kryptonimie “Podbiał”, mającą na celu odzyskiwanie broni palnej będącej pozostałością minionej wojny, w tym również wydarzeń z lat 1944-1956. Nie należy przy tym zapominać, że przez dziesięciolecia istnienia PRL wspomniana broń była wykorzystywana przy popełnianiu rozmaitych przestępstw kryminalnych (jak się wydaje w chwili obecnej przede wszystkim użytkowana jest do nielegalnych polowań).

Jak pokazuje praktyka, nadal odnajdywane są egzemplarze broni partyzanckiej, zarówno pełnosprawnej, jak i jej relikty. Za najważniejsze wydarzenie uznać należy ujawnienie pistoletu Browning HP wz. 35 należącego do dowódcy 5. Brygady Wileńskiej AK mjr. Zygmunta Szendzielarza “Łupaszki”. Wspomniany pistolet (nr seryjny 5102) w latach 1947-1992 przechowywany był przez współpracownika podziemia Mariana Kiersnowskiego, w Kiersnowie koło Brańska (pow. Bielsk Podlaski). W pełni sprawna broń trafiła wprawdzie do zbiorów Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie, jednak za sprawą tamtejszych “muzealników” została nieodwracalnie zniszczona. Ostatnim ujawnionym publicznie znaleziskiem jest przypadek z czerwca 2007 r., gdy podczas remontu budynków gospodarczych Podlaskiego Urzędu Wojewódzkiego w Białymstoku (dawna siedziba WUBP w Białymstoku z lat 1945-1956), odnaleziono relikty kilkudziesięciu egzemplarzy broni. Stalowe elementy broni nie nadającej się do użytku, pozyskanej przez UB w czasie amnestii z wiosny 1947 r., posłużyły jako zbrojenie fundamentów wznoszonego wówczas garażu. Część wspomnianych reliktów została następnie przekazana do zbiorów Muzeum Wojska w Białymstoku. Szczególne miejsce w ujawnianiu podziemnych arsenałów zajmuje jednak tzw. archeologia wojskowa, której prawdziwy rozkwit datuje się po roku 1989. Za sprawą eksploratorów posługujących się detektorami metali nieustannie ujawniane są kolejne egzemplarze broni, co jednak niestety odbywa się w całkowitej konspiracji. Przemiany ustrojowe z lat 1989/1990 zaowocowały pozorną tylko liberalizacją ustawodawstwa w zakresie dostępu do broni palnej. Obowiązujące w chwili obecnej prawo traktuje relikty broni na równi z pełnosprawnymi jednostkami, a co gorsza przewiduje sankcje karne za ich posiadanie. Nawet wejście Rzeczpospolitej Polskiej do struktur Unii Europejskiej w rzeczywistości nic nie zmieniło - prawodawstwo obowiązujące w UE nie stało się w Polsce praktykowaną normą. Kagańcowe ograniczenia nałożone na obywateli III RP są w opinii autora archaicznym reliktem jurysdykcji odziedziczonej po reżimie obawiającym się zbrojnego obalenia.

Piotr Łapiński (Białystok)

Ostatnia aktualizacja: